Keszthely – co warto zobaczyć?

Niewielkie, kameralne miasteczko położone na zachodnim krańcu Balatonu ma wiele do zaoferowania. Wspaniałe plaże, zabytkowe centrum, interesujące muzea oraz bliskość najsłynniejszego w całych Węgrzech uzdrowiska Hévíz. Co warto zwiedzić w Keszthely?

Keszthely jest niewielką miejscowością, liczy około 20 tys. mieszkańców, jednak w sezonie liczba odwiedzających turystów jest naprawdę imponująca. Większość przybywających do miasteczka zagranicznych turystów stanowią Niemcy i Rosjanie. Przyciąga ich bogata oferta kulturalna miasteczka – koncerty, wystawy, spektakle oraz liczne imprezy plenerowe , piękne plaże Balatonu oraz bardzo zróżnicowana baza noclegowa. Największą popularnością cieszą się świetnie zlokalizowane hotele oraz kempingi.

Jak można tu dotrzeć?

Keszthely jest ważnym węzłem komunikacyjnym, z innymi większymi węgierskimi miastami łączy je regularna linia autobusowa oraz kolejowa (biegnąca wzdłuż brzegów Balatonu). Z Budapesztu można dojechać również wygodnie autostradą. Podróż nie powinna zająć więcej niż 2 godziny. Dworzec kolejowy i autobusowy znajdują się bardzo blisko brzegu jeziora, kilka przecznic od plaży miejskiej.

Jeśli decydujemy się na dojazd samochodem musimy liczyć się z płatnymi parkingami, jest ich całkiem sporo, nawet w pobliżu miejskiej plaży. Sporo informacji o strefach parkowania znajdziecie pod adresem http://khvuz.hu. Dość duży i wygodny parking znajduje się przy Pal Utca – znajduje się tu również stacja ładowania pojazdów elektrycznych (nam udało się tam zaparkować za darmo, parkomat nie działał a miejsca było naprawdę wystarczająco).

Co zobaczyć w Keszthely?

“Keszthely to miasto muzeów”… Ta informacja w przewodniku nieco mnie zdziwiła, ale okazuje się, że nie jest wcale przesadzona. Przepiekny Pałac Festeticsów wraz z rozbudowanym Helikon Muzeum, Muzeum Balatonu, Muzeum Marcepanu, Muzeum Lalek, Muzeum Gospodarstwa Rolnego Georgikon, a nawet Muzeum Średniowiecznych Erotycznych Figur Woskowych. Każdy zaspokoi swoje gusta ;).

Pałac Festeticsów

Nam udało się schronić przed sierpniowym upałem w zabytkowym neobarokowym Pałacu Festeticsów, który jest jednocześnie siedzibą kilku muzeów, nazywanych Helikon Muzeum.

Zdecydowanie warte zwiedzenia są wnętrza pałacu. Jest to jeden z niewielu obiektów, które w niezmienionym stanie przetrwały wojenną i powojenną zawieruchę.

Do zwiedzania udostępnione zostały podziemia oraz 18 zrekonstruowanych pomieszczeń. Spacerując po nich możemy poczuć się jak węgierska arystokracja przełomu XVIII i XIX w.

Pałac został wzniesiony przez Kristófa Festeticsa w 1754 r., kolejne lata budynek był rozbudowywany. Ostateczny kształt uzyskał w latach 1883-1887. Najcenniejszym pomieszczeniem jest Biblioteka Helikon posiadająca w swoich zbiorach ponad 80 tysięcy woluminów – w różnych językach – gromadzonych przez całą rodzinę.

Imponujące księgozbiory umieszczone na majestatycznych meblach tworzących galerię. Oddzielne pomieszczenie tworzące bibliotekę Kristof Festetics zaplanował w środkowej części pałacu w 1745r.

Naszą uwagę przykuwają również cudownej urody dębowe schody wraz oryginalną galerią portretów rodzinnych oraz położona w pobliżu kaplica pałacowa.

Ogrody pałacowe i palmiarnia.

Wokół pałacu rozciągają się ogrody pałacowe – utrzymane w stylu angielskim. Warto zajrzeć do palmiarni, która nawiązuje do tradycji oranżerii – typowych dla królewskiego i arystokratycznego stylu życia. Ciekawostką jest to, że część konstrukcji palmiarni wykonał w swoim warsztacie sam Gustav Eiffel.

Muzeum powozów.

W budynku dawnej stajni mieści się obecnie Muzeum Powozów, które również dało nam schronienie przed upalnym słońcem 🙂 Uważam, że zgromadzona w muzeum kolekcja to z ciekawszych w Europie ze względu na swoją wyjątkową różnorodność.

Ekspozycje czasowe.

Sama jakoś nie mogę w to uwierzyć, ale zwiedzanie ekspozycji tak nas wciągnęło, że udało nam się jeszcze zwiedzić wystawę poświęconą historii podróżowania, która prawdopodobnie była wystawą czasową (mieści się w bocznym skrzydle pałacu). Wystawa interesująca i przyciągająca uwagę – częściowo interaktywna.

Muzeum Łowiectwa

Największe wrażenie, choć niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu zrobiła na nas wielka wystawa łowiecka mieszcząca się w oddzielnym budynku. Jego dwie kondygnacje wypełniły trofea myśliwskie – zwierząt chyba z wszystkich kontynentów – łącznie z gatunkami obecnie chronionymi, puchary oraz przegląd myśliwskiej broni. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie miałam okazji nic takiego oglądać, ilość eksponatów naprawdę jest imponująca. Ogromnie przytłacza to wszystko kiedy sobie uświadamiamy ile zwierząt straciło życie, kiedy polowania były tak popularną formą rozrywki europejskiej arystokracji.

Przez wystawę przemknęliśmy więc w miarę szybko.

Makieta kolejowa.

Na ostatniej kondygnacji budynku znajduje się jedna z największych makiet kolejowych w Europie. Dla pasjonata kolejnictwa jest to naprawdę gratka – 75 pociągów kursuje zgodnie z rozkładem jazdy po 2700m torów otoczonych 1800 budynkami. Makieta prezentuje m.in. modele Węgiersko-Austriackiej Kolei Południowej.

Co jeszcze?

W Keszthely to urokliwe miasteczko warte odwiedzenia. Dominuje w nim niska zabudowa. Jest czysto i mimo wielu turystów – spokojnie. Zdecydowanie warto zajrzeć na odrestaurowane molo i miejskie kąpielisko. Plaża jest co prawda płatna, ale dzięki temu jest czysto. Znajduje się tutaj pełna infrastruktura – prysznice, zamykane przebieralnie i punkty gastronomiczne. Nieco o miejskim kąpielisku w tym wpisie.

Do wspomnianego na wstępie Heviz niestety nie dotarliśmy. Zostawiamy na kolejny raz, ponieważ mam nadzieję że jeszcze uda nam się wrócić w okolice Balatonu!